wtorek, 7 stycznia 2014

Organizacja

Pierwszy tydzień nowego roku za nami. W tym czasie wiele z nas postanawiało co zrobi w tym roku albo co osiągnie. Słuchając postanowień swoich znajomych, albo czytając o postanowieniach innych blogerów, zauważyłam, że wiele z tych postanowień dotyczy bycia lepiej zorganizowanym. Dlatego dziś przedstawię Wam moje sposoby na to jak być zorganizowaną nie tylko przy natłoku zajęć, lecz także na co dzień.





Podstawę mojej organizacji stanowią 2 rzeczy: kalendarz oraz notatnik. Bez tych rzeczy nigdzie się nie ruszam. Dzięki temu jestem w stanie w każdej chwili zapisać sobie dopiero co umówione spotkanie czy wizytę. W kalendarzu zawsze zapisuje też deadliny projektów czy prac, które mam wykonać. Notatnik służy mi do zapisywania wydatków oraz wszelkich innych rzeczy, na które nie ma miejscu w kalendarzu.

Przyznam się Wam, że odkąd nie studiuje (czyli od pół roku ;) ), to zauważyłam, że moje planowanie czasu wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim nie muszę pamiętać o wszelkich pracach do napisania, kolokwiach, wejściówkach zapowiedzianych, o oddaniu książek do biblioteki czy nie muszę się martwić tym jak pogodzę pracę z zajęciami. Dzięki temu mam znacznie więcej czasu dla siebie samej. Jednak podczas studiów na mojej ławce zawsze leżał kalendarz, bo nigdy nie było wiadomo kiedy akurat coś mi się przypomni, co warto zapisać ;) 
Jednak muszę się troszkę Wam pochwalić, że wśród znajomych i rodziny uchodzę za osobę bardzo dobrze zorganizowaną. Zresztą na uczelni krążyła o mnie taka sama opinia, dlatego w okresie sesji nie dziwił mnie nadmiar wiadomości na facebooku z pytaniami typu kiedy mamy egzamin? albo Do kiedy musimy oddać napisaną pracę? Dzięki świadomości, że wszystko mam pozapisywane nie bałam się tak bardzo, że o czymś zapomnę.

Kalendarz idealny

O ile notatnik może być dla mnie byle jaki (grunt żeby posiadał kartki ;) ), o tyle "rozkład" kalendarza jest dla mnie istotny. Niestety do tej pory nie znalazłam kalendarza idealnego. Używałam różnych kalendarzy: rozmiaru A4, w którym tydzień rozpisany był na 2 stronach, a każdy dzień zaczynał się o godzinie 7:00 a kończył o 23:00; rozmiaru A5 z różnych gazet dla młodzieży (oczywiście taki posiadałam za czasów szkolnych); mały kieszonkowy gdzie w zasadzie po zapisaniu jednej rzeczy nic więcej nie można było zrobić; kalendarze "torebkowe" o nietypowych wymiarach. Rozmiar kalendarza nie ma dla mnie większego znaczenia. No dobra, musi mi się mieścić w torebce czyli nie może być za duży, ale też nie może być kieszonkowy. Ważniejsza jest dla mnie zawartość. Nie interesuje mnie to czy posiada bazę przydatnych adresów czy różnego rodzaju ciekawostki. Idealnym dla mnie układem jest taki, gdzie po otworzeniu stron po lewej stronie jest wypisany cały tydzień, a w każdym dniu jest minimalna ilość miejsca do notowania, a po prawej stronie jest kartka notatnikowa do zapisek. To jest dla mnie układ idealny. Gdy pracuje się na umowę zlecenie czy umowę o dzieło to było dla mnie o tyle dobre, że widziałam ile godzin pracowałam danego dnia, a obok, w części notatnikowej, sumowałam godziny przepracowane w tygodniu. Oprócz tego zapisywałam co mam zrobić, co komu przesłać, albo co sprawdzić po powrocie do domu albo do kiedy mam ważny bilet. Możecie mnie nazwać nadgorliwą, ale w kalendarzu zapisywałam nawet to, że mnie nie było na jakichś zajęciach, ale to po to, żeby pamiętać o skserowaniu notatek od kogoś innego. Oczywiście w kalendarzu nie mogło też zabraknąć takich informacji jak urodziny czy imieniny moich najbliższych.
W kalendarzu zapisywałam też każdy wydatek jaki poczyniłam.
W moim kalendarzu znalazł się też jeszcze jeden "gadżet", który okazał się dla mnie bardzo przydatny, a były to kolorowe zakładki indeksujące. Używałam ich zawsze gdy zapisywałam rzecz, o której musiałam naprawdę pamiętać i która była istotna dla najbliższych planów.

Kontrola finansów

Kolejną ważną rzeczą w byciu lepiej zorganizowaną jest zapisywanie wydatków. Dzięki temu miałam kontrolę nad tym na co wydaje pieniądze oraz czy nie przekraczam miesięcznych przychodów. Ja zrobiłam sobie prostą tabelkę w excelu, w której miałam rozpisane datę wydatku, kwotę, miejsce gdzie został wydatek poczyniony, a na końcu miałam miesięczne podsumowanie. W kolejnych kolumnach miałam wpisane przychody i rozliczenie czy w danym miesiącu byłam w ogólnym rozrachunku na plus czy na minus. Wiedziałam też ile muszę zarobić w danym miesiącu żeby nie być na minus i nie czerpać zbyt dużo z oszczędności.

Planowanie

Dzięki temu, że na świeżo zapisywałam co i kiedy wydarzy się w moim życiu, przynajmniej z tych rzeczy, które mogłam kontrolować, łatwiej mi było wymyślić kiedy pójść na zakupy czy sprzątnąć mieszkanie, kiedy się muszę pouczyć, kiedy mogę spotkać się ze znajomymi. Dzięki temu unikałam nagłego odwoływania spotkania, bo znów zapomniałam o tym, że już miałam plany na ten dzień. Oprócz tego nauczyłam się też robić kilka rzeczy na raz, np. wiedziałam, że pranie nie wymaga ode mnie wiele wysiłku, dlatego na bieżąco segregowałam ciuchy kolorami dzięki czemu wystarczyło, że wrzucę je do pralki bez stania kolejnych 10 minut nad ich segregacją. Zresztą powiedzmy sobie wprost: pierze pralka, a nie ja, dlatego w tym czasie mogłam spokojnie zrobić coś innego: pouczyć się, poprasować, gotować, sprzątać. W trakcie podróży komunikacją miejską wykorzystywałam ten czas na czytanie materiałów na zajęcia albo czytania wybranych przeze mnie lektur.

Nie ma uniwersalnych zasad, które spowodują, że nagle wszyscy będziemy super zorganizowani. Każdy z nas musi znaleźć swój złoty środek na to. Podałam Wam kilka przykładów, dzięki którym żyje mi się znacznie łatwiej. Jeżeli moje pomysły będą Wam odpowiadać to będę się cieszyć, że komuś pomogłam :) Grunt to znaleźć źródło problemu: dla jednego to będzie nadmiar obowiązków, dla drugiego problem z wykonaniem czynności. Piszcie w komentarzach jakie wy macie sposoby na bycie zorganizowanym. Może poddacie mi jakiś ciekawy pomysł :)

4 komentarze:

  1. Hmmm. Mnie kalendarz wystarcza ten najprostszy, chociaż z różnych względów korzystam z tego Beaty Pawlikowskiej. Notatnika nie używam, za to mam karteczki samoprzylepne, które wklejam wszędzie jak mi potrzeba. Taki kalendarz o jakim piszesz miałam na uczelni, bo u nas za darmo co roku były. Akurat tamten był fajny.
    Co do np. wydatków to korzystam z aplikacji na telefonie - dla mnie o wiele wygodniejsze :)

    Ale to fakt, że planowanie wszystkiego jest baaaaardzo pomocne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety mój telefon nie jest aż tak smart ;) bo mam starą avilę i bardzo ją lubię, dlatego aplikacje u mnie są ograniczone. A moja tabela wydatków jest tak rozbudowana, że potrzebuje do niej excela ;)

      Usuń
  2. U mnie jest dość podobnie, też wykorzystuje kalendarz i notatnik. Poza tym listy (dużo list! :D), tabele, mapy myśli, gdy chce dobrze rozplanować daną rzecz i jestem w organizacyjnym raju :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mapy myśli nigdy mi nie wychodziły, ale listy także robię :)

    OdpowiedzUsuń