poniedziałek, 2 lutego 2015

Jak zapanować nad domowymi porządkami?

Dzisiejszy i wczorajszy dzień to dla mnie istna huśtawka emocjonalna, w której na przemian pojawiają się dobre i złe wiadomości. W takie dni nie chce się nic robić, dlatego też zrezygnowałam w dniu wczorajszym z publikacją kolejnego posta. Jednak dzisiaj, kiedy już ochłonęłam, a moje nerwy uspokoiły się, stwierdziłam, że nie ma co zwlekać. W końcu nie po to powróciłam do blogowania, żeby zaraz z niego zrezygnować. O nie! Po ostatnich wydarzeniach jestem jeszcze bardziej zmotywowana i mam nadzieję, że uda mi się tą motywację utrzymać. Tak więc po krótkim odstępie od tematu, przechodzimy do nowego posta.



W ostatnim czasie zauważam, że część moich znajomych w końcu postanawia się usamodzielnić i decyduje się na wyprowadzkę z domowego gniazdka. Bardzo szybko zaczynają też doświadczać, że prowadzenie domu to nie łatwa sprawa. Od mojej wyprowadzki z rodzinnego domu minęło już 6 lat. W tym czasie miałam górki i dołki związane ze wszystkimi domowymi obowiązkami. I mam wrażenie, że z niektórymi z nich nadal muszę walczyć ;) Ale znalazłam sposoby na to, jak nad nimi zapanować i postanowiłam się z Wami tą wiedzą podzielić.

Nie, nie jestem perfekcyjną panią domu i nigdy nie będę, bo przekonałam się na własnej skórze, że perfekcyjne prowadzenie domu, jest naprawdę pracą na pełen etat. Dlatego podziwiam wszystkie kobiety, które się na to decydują (i panów też, bo tacy się ponoć zdarzają).

Pranie: z tym nie mam większego problemu. Czasem czekam aż się zbierze konkretny kolor i nagle się okazuje, że kosz jest przepełniony, ale i tak jest to jeden z przyjemniejszych obowiązków domowych, bo przecież nie piorę ręcznie :) Pralkę nastawiam na odpowiedni program (ten którego używam najczęściej trwa 2h) i w jego trakcie mam czas dla siebie, albo też czas na zrobienie czegoś innego - np. na pracę. Wrzucenie ciuchów do pralki, a potem ich rozwieszenie zajmuje maksymalnie 10 minut.W sam raz przerwa na odświeżenie umysłu przed powrotem do obowiązków służbowych.

Prasowanie: z tym przyznam się, że nadal walczę. Czasem udaje mi się wyprasować wszystko co było z danej partii prania, a innym razem leży przede mną sterta kilkudziesięciu ubrań, aż w końcu zabieram się za prasowanie, ale zajmuje mi to znacznie więcej czasu. Tak więc z własnego podwórka wiem, że regularność się opłaca. A żeby czynność ta była milsza, włączam program w telewizji lub lekki, zabawny film :)

Zmywanie naczyń: kiedy kupowaliśmy mieszkanie, a znajomi czy rodzina przyjeżdżali do nas w odwiedziny wszyscy pytali "a gdzie macie zmywarkę?". A my jej nie mamy. Nasza kuchnia ma raptem 4 metry kwadratowe, dlatego nie było w niej wiele miejsca. Zwłaszcza jeśli ktoś chce mieć dwudrzwiową lodówkę ;) Ale mi zmywarka nie przeszkadza. Widzę jak znajomi czy teściowie wcześniej obmywają talerze, aż talerz wydaje się prawie czysty i dopiero wstawiają do zmywarki. Dla mnie to trochę bez sensu. Mam za to dwu-komorowy zlew wykonany z granitu, który bardzo mi się podoba. Uwierzcie mi, oglądanie go bez sterty naczyń jest znacznie przyjemniejsze niż oglądanie sterty brudnych naczyń. Dlatego jak coś szykuje to staram się regularnie zmywać. Nie potrzebna mi już miska do połączenia składników? Od razu ją zmywam. Od razu lepiej.

Odkurzanie: pozostawiamy bez komentarza ;) Nie cierpię tej czynności i nadal mam nadzieję, że któregoś dnia odkurzacz sam zacznie odkurzać ;)

Czy coś jeszcze powinnam dodać do listy? Zapewne tak, bo obowiązków domowych jest cała masa, ale to właśnie te sprawiają najwięcej problemów. Czekam na wasze komentarze, jak wy radzicie sobie z ogarnięciem domowego ładu. I obiecuję, że kolejny post będzie ze zdjęciami i nabierze więcej życia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz