środa, 13 listopada 2013

Keep calm and...

Miałam opublikować post kulinarny, ale jednak zmieniłam zdanie. Dlaczego? Bo przepis nie ucieknie, a ja mam nową pasję: siłownię.

Wiem, że dla niektórych dziewczyn może wydać się to dziwne, ale ja też musiałam pójść żeby się przekonać do tego strasznego miejsca, w którym wysiłek wyciska z nas siódme poty ;)
Wraz z mężem postanowiliśmy zadbać o siebie (zwłaszcza że mąż dostał z pracy karnet, który mógł stracić jeśli z niego nie będzie korzystać) i poszliśmy do pobliskiej siłowni. Co prawda jakoś super zachwycona nie byłam, ale najpierw poszliśmy zrobić rekonesans. Okazało się, że siłownia to nie tylko ławeczki do wyciskania i sztangi do podnoszenia (tak do tej pory postrzegałam siłownię, w końcu wielu kolegów właśnie po to tam chodziło - żeby zbudować masę). Jednak gdy tak zwiedzaliśmy okazało się, że są i przyrządy do ćwiczeń aerobowych pozwalających pozbyć się nadmiaru powierzchni erotycznej ;)
Przyszliśmy na pierwszy trening, łatwo nie było. Wyszliśmy zmęczeni... ale zadowoleni. Mieliśmy chęć przyjść po raz kolejny. I to tak bardzo, że w tym tygodniu byliśmy już 2 razy :) Jutro wybieramy się po raz kolejny i będziemy mieli rozpisany trening. Jestem bardzo ciekawa, co trener wymyśli.
Jeśli Wy macie problemy, aby ruszyć się z kanapy, weźcie przykład ze mnie. We mnie drzemie bestia, wiem, że to leniwiec, ale pokonałam go! Czas na siłowni mija bardzo szybko i mam poczucie, że nie przeleżałam całego dnia na kanapie lub wgapiając się komputer. Wiem też, że w końcu robię coś całkowicie dla siebie i dla swojego zdrowia.
Tak więc:


Jeśli ja Was nie przekonałam, to może zrobią to za mnie zdjęcia, które stanowią dla mnie motywację ;)









I na koniec: skoro one mogły - to każdy może :)



1 komentarz:

  1. Ruch potrzebny jest do zdrowego życia, można rozchorować się bez niego. Nie przepadam za siłownią, dla mnie lepsze są zwykłe ćwiczenia w domu i bieganie. Ale zdjęcia motywują silnie do pracy :)

    OdpowiedzUsuń